piątek, 20 listopada 2015

Impuls

Przychodzi taki moment, w którym ani ukochany, ani przyjaciółka, ani kawa, nawet tulenie psa i kota nie pomaga. Moją kotę już miałeś/aś okazję zobaczyć. Swoją drogą obfociła ją Przyjaciółka właśnie. Wracając do tematu-przychodzi taki moment, że jestem totalnie rozbita, rozwalona, boli mnie głowa, dusza i cała reszta magicznych składników mojej osoby. I wtedy muszę się czymś zająć. Ogrodem już nie, już posprzątany, porządkowanie domu-nie dziś, gotowanie- dopiero później. I tak oto zdałam sobie sprawę, że ja przecież jeszcze piszę. Tylko czasami, kiedyś częściej. Zniechęcił mnie fakt, że masę moich wierszy pogubiłam w ten lub inny sposób. Na szczęście udało mi się znaleźć coś z poprzednich lat, namiastkę zaledwie, ale z tego powodu kawa zaczęła mieć smak! Czyli jest lepiej!!! A gdyby tak połączyć pisanie, bawienie się słowem z pasją, jaką jest gotowanie? Może być całkiem przyjemnie :) Może być też mniej przyjemnie, ale dlaczego miałabym o tym myśleć? Czas pokaże! Zawsze coś mi pokazuje, choć nie zawsze chcę na to patrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz